I tak właśnie spojrzałam na kieszonkę Apple Cheeks. Od zawsze podobały mi się tak uszyte pieluszki, a zakochana byłam a sweet classic, której jakoś nigdy nie miałam okazji mieć w rękach.
Także spodobała mi się ACh, którą pożyczyłam na testy i postanowiłam uszyć troszkę ulepszoną dla mojego synka.
W ACh brakuje mi nap zmniejszających, są przeogromnie szerokie.
I tak powstała kieszeń węższa w kroku z napkami zmniejszającymi.
Niestety nie chciała ładnie zapozować do zdjęć :(
Już w pralce nawiązuje przyjaźnie z innymi pieluszkami synka, potem wszystkie razem będą powiewać na wiosennym wietrze ;)
a wieczorkiem debiut na pupie ;)
I po wieczornych testach
Kieszonka nie zachwyciła mnie, coś nie potrafiłam jej dobrze zapiąć na małym, zmniejszona na maksa jakaś taka kusa, rozpięta wisiała w kroku... Przypatrzę się jej jeszcze, bo mały nieskory dzisiaj był do przymierzania, poprawiania. W weekend na spokojnie potestuję oryginał i moją i zobaczę, czy obie tak samo do du..y są ;)
I udało mi się w przelocie cyknąć pieluszkę na synku
I moje 10 kg szczupłego szczęścia :)
Pozdrawiam
Sylwia
A ja uwielbiam kieszonki Applecheeks. Te oryginalne rzecz jasna ;) I uważam, że dwu rozmiarowe pieluszki to najlepsza rzecz jaka istnieje w pieluchowaniu kieszonkowym :) Żadna OS nie zrobiła na mnie takiego wrażenia. A w Applecheeks zarówno nr 1 i 2 nigdy nie mieliśmy przecieków. Niemniej gratuluję zdolności, falbanki wyglądają jak w firmowej :)
OdpowiedzUsuńdziękuję :) też uważam, że nie ma to jak pieluszki rozmiarowe, najlepiej nam się sprawdzały
OdpowiedzUsuń