czwartek, 16 maja 2013

Kieszonka ala Apple cheeks

Byłam wczoraj u koleżanki na kawce i jak to bywa wsród pieluchujących , szyjących mam, zawsze chwalimy się która co nowego nabyła, co uszyła.
I tak właśnie spojrzałam na kieszonkę Apple Cheeks. Od zawsze podobały mi się tak uszyte pieluszki, a zakochana byłam a sweet classic, której jakoś nigdy nie miałam okazji mieć w rękach.
Także spodobała mi się ACh, którą pożyczyłam na testy i postanowiłam uszyć troszkę ulepszoną dla mojego synka.
W ACh brakuje mi nap zmniejszających, są przeogromnie szerokie.
I tak powstała kieszeń węższa w kroku z napkami zmniejszającymi.

Niestety nie chciała ładnie zapozować do zdjęć :(






Już w pralce nawiązuje przyjaźnie z innymi pieluszkami synka, potem wszystkie razem będą powiewać na wiosennym wietrze ;)
a wieczorkiem debiut na pupie ;)

I po wieczornych testach

Kieszonka nie zachwyciła mnie, coś nie potrafiłam jej dobrze zapiąć na małym, zmniejszona na maksa jakaś taka kusa, rozpięta wisiała w kroku... Przypatrzę się jej jeszcze, bo mały nieskory dzisiaj był do przymierzania, poprawiania. W weekend na spokojnie potestuję oryginał i moją i zobaczę, czy obie tak samo do du..y są ;)

I udało mi się w przelocie cyknąć pieluszkę na synku

I moje 10 kg szczupłego szczęścia :)


Pozdrawiam
Sylwia

2 komentarze:

  1. A ja uwielbiam kieszonki Applecheeks. Te oryginalne rzecz jasna ;) I uważam, że dwu rozmiarowe pieluszki to najlepsza rzecz jaka istnieje w pieluchowaniu kieszonkowym :) Żadna OS nie zrobiła na mnie takiego wrażenia. A w Applecheeks zarówno nr 1 i 2 nigdy nie mieliśmy przecieków. Niemniej gratuluję zdolności, falbanki wyglądają jak w firmowej :)

    OdpowiedzUsuń
  2. dziękuję :) też uważam, że nie ma to jak pieluszki rozmiarowe, najlepiej nam się sprawdzały

    OdpowiedzUsuń