piątek, 8 czerwca 2012

Śliniaczki

Na krótkim wyjeździe okazało się, ża mama gapa, zapomniała zapakować śliniaki do torby, a że "domowe" już raczej nie nadają się "między ludzi" siadłam i uszyłam swój ukochany model - idealny do niepoardnego jedzenia zupy - przez PUL nic się nie wydostanie - no chyba, że małe łapki wezmą kieszonkę na odpadki i sprawdzą co tam dobrego jest ;)
Chciałam  uszyć z PULu we wzorki, ale ja lubię mieć tę część laminowaną na zewnątrz, bo po niej ładnie spływają resztki do kieszonki i wystarczy przetrzeć szmatką i jest czysty, no chyba że został na maksa zaciapany ;) , także wzorki i tak nie byłyby widoczne. Ale takie jednokolorowe też mi się bardzo podobają :)



W weekend muszę jeszcze uszyć im kąpieluszki, aby mieli na basen. Jak mi się uda, to oczywiście też pokażę :)
No i się nie pochwaliłam - cud maszyna stoi obok i czeka aby ją poznać. Ciekawam, czy uda mi się wykorzystać jej możliwości... będę próbować :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz